Wilcza manifestacja

od ReWulver
5 komentarzy
wilki

Moja fascynacja zjawiskami wykraczającymi poza to co uważamy w dzisiejszych czasach za normalne jest ze mną od początku, to znaczy dokąd sięga moja pamięć. Oczywiście mam przebłyski z okresu kiedy byłem szczeniakiem w wózku, ale wtedy nie bardzo zastanawiałem się nad tym kim jestem. Żyłem chwilą, jak większość dzieci w tak wczesnym wieku. Bez przeszłości, bez przyszłości.

Razem z kuzynem bawiliśmy się w wilkołaki, chodziliśmy przygarbieni jak bestie i szczerzyliśmy na siebie zęby. Musiało to wyglądać nad wyraz głupio. Wtedy moja fascynacja przejawiała się w zabawach, filmach o wilkołakach i grą na konsoli Nintendo „Werewolf. The Last Warrior”.

Werewolf: The Last Warrior
Werewolf: The Last Warrior

Do momentu kiedy przeżyłem coś, co nie było filmem, grą, czy zabawą. Coś co było moim pierwszym niewytłumaczalnym doświadczeniem związanym z wilkołactwem.

Uwięziony w łazience

Wydarzyło się to, gdy miałem 12 lat. Zajmowaliśmy wtedy z rodziną nieduże mieszkanie. Dzieliłem pokój z bratem i siostrą. Sypiałem i sypiam zazwyczaj dobrze, nie mam problemów ze snem, nigdy nie lunatykowałem, a jedynym zaburzeniem jest chrapanie, kiedy śpię na plecach.

Co noc kładłem się do swojego łóżka, zasypiałem i budziłem się rano w tym samym łóżku. Standard. Aż do tamtej pamiętnej nocy.

Zasypianie przebiegało całkowicie normalnie i szybko. Gorzej było z pobudką. Nie obudziłem się o poranku pod ciepłą kołderką, a w środku nocy, na zimnej posadzce naszej łazienki.

Nie, to nie była pełnia Księżyca, wręcz przeciwnie. Księżyc został pochłonięty przez czarną, bezgwiezdną noc. Powoli podniosłem się z posadzki, nie zdając sobie na początku sprawy z tego co się dzieje i gdzie w ogóle jestem. Odruchowo, kierowany podświadomością zacząłem iść w kierunku drzwi. Próbowałem wyjść… próbowałem. Być może gdyby mi się udało, nie pamiętałbym na następny dzień, że cokolwiek takiego miało miejsce. Drzwi jednak nie drgnęły.

Tutaj muszę zaznaczyć, że naszej łazienki nie można było zamknąć, a tym bardziej zatrzasnąć, ponieważ nie miała zamka w drzwiach. Często musieliśmy pakować tam naszego psa, gdy przychodzili goście, a jedynym sposobem na to by nie uciekł, było blokowanie wejścia miotłą. Nie myślałem wtedy o tym. Miałem to gdzieś, po prostu instynktownie chciałem się stamtąd wydostać.

Coraz silniej szarpałem za klamkę i coraz mocniej popychałem drzwi. Równie dobrze mógłbym napierać na ścianę. Zero reakcji. W tym momencie ogarnął mnie strach. Doszła do mnie sytuacja w jakiej się znalazłem. Teleportacja w środku nocy do łazienki, z której nie mogłem się wydostać. Czy to w ogóle moja łazienka? Zacząłem wołać o pomoc. Nasze mieszkanie było dosyć małe. Trzy pokoje, kuchnia, łazienka i korytarz. Mała szansa na chwilę prywatności. Moje wołanie odbiło się jedynie echem od ścian łazienki. Poczekałem chwilę i znowu zacząłem krzyczeć, a raczej wrzeszczeć – w normalnych warunkach powinni mnie słyszeć sąsiedzi zza ściany. Nic. Kompletna cisza, jedynie pogłos mojego krzyku w łazience. Rozejrzałem się dookoła. I wtedy to zobaczyłem.

Nocny gość

Leżał sobie spokojnie, w kącie łazienki, nieopodal wanny. Jakby nigdy nic. Był wielkości dużego owczarka niemieckiego. Dostrzegłem kontury, ciemną sylwetkę i błyszczące w mroku oczy. Myślę, że reakcja mojego umysłu była prawidłowa i prawdopodobnie uchroniła mnie przed wyskoczeniem przez okno. „Spokojnie, to tylko mój pies”. Gapił się na mnie z miejsca legowiska. Prawdę mówiąc ta myśl uspokoiła mnie trochę. Przynajmniej był tam ktoś kogo znam, kto w razie czego mnie obroni przed czymś co wisiało w powietrzu.

Spadło na mnie chwilę po tym. Czułem jakby tony gęstego jak galareta powietrza napierało na mnie od góry. Okropne uczucie, a raczej przeczucie, które przenikało całe moje ciało. Przeczucie ogromnej katastrofy. Jeśli mam to jakoś opisać, to tak jakby zderzenie czegoś niesamowicie spokojnego, anielskiego i błogiego z ogromną, bestialską agresją. To jakby na rodzinną kolację wigilijną, wśród świec, choinki, kominka, wzajemnych ciepłych życzeń oraz kolęd, wpadł nagle oddział terrorystów i zaczął wszystkich brutalnie mordować. Okrutne uczucie.

Ciśnienie narastało i przygniatało mnie do zimnych kafelek łazienki. Czułem, że to koniec, że zaraz stanie się coś okropnego, bałem się o swoje życie i życie bliskich. Ostatkami sił, podniosłem się, rozpędziłem i uderzyłem barkiem w drzwi. Później drugi i trzeci raz. Bez skutku. Drzwi były jak z kamienia. Upadłem na ziemię. Jedynym pocieszeniem był „pies”, który teraz podniósł się i patrzył na to co się ze mną dzieje, jakby nigdy nic. Dlaczego do mnie nie podchodzi? Czemu cholera nic nie robi?

Ratunek

Krzyczałem, choć wiedziałem, że nikt mnie nie usłyszy. Leżałem pod drzwiami, nie mogłem się ruszyć i płakałem z przerażenia. Wtedy drzwi otworzyły się i usłyszałem pytający, zaspany głos: „co ty tutaj robisz?”. To był mój brat. Nagle wszystko ustało w jednym momencie. Okropne przeczucie zniknęło, mogłem się znowu poruszać bez problemu. Wstałem i oznajmiłem mu, że utkwiłem w łazience! Nikt nie przychodził, mimo że krzyczałem.

Brat wcale nie przybiegł mi z pomocą, po prostu przyszedł za potrzebą. Stał zaspany w drzwiach z miną, która mówiła „nie chce mi się z tobą gadać, spadaj!” Według niego nasz pies, który leżał pod drzwiami, blokował wyjście z łazienki. Nie zastanawiałem się nad tym długo, chciałem tylko wrócić do łóżka, byłem wyczerpany.

Nazajutrz całe zajście wydawało mi się niesamowicie nierealne. Nie miałem bladego pojęcia co o tym myśleć. Wiedziałem jednak, że to nie był sen, co zresztą potwierdził mój brat, opowiadając wszystkim, że lunatykowałem w łazience.

Pierwsza manifestacja

Skoro nasz pies leżał pod drzwiami, co w takim razie gapiło się na mnie w łazience? Druga sprawa. Może nie byłem siłaczem, ale jaki pies nie zbudziłby się, gdyby słyszał i czuł że ktoś wręcz próbuje staranować drzwi z drugiej strony? Blokada drzwi przez psa, jest zresztą irracjonalna, nie muszę tego tłumaczyć.

To co zobaczyłem w łazience nie było moim psem, było czymś co nie należy do nikogo. Czarny wilkopodobny kontur, wpatrujący się we mnie swoimi błyszczącymi oczami. Wilk, który dał o sobie namacalnie znać po raz pierwszy w moim życiu w dość brutalny sposób. A być może tylko mnie wspierał? W końcu był moim jedynym pocieszeniem na zimnych płytkach łazienki.

Co ciekawe, długi czas po tym zdarzeniu zobaczyłem w sieci grafikę (poniżej), która idealnie odwzorowywała moje przeżycie. Napisałem do gościa, który ją wykonał. Okazało się, że jest terianem, a grafika odzwierciedla jego osobiste doświadczenie.

Wilkołak w łazience
Grafika pewnego teriana

13 lat po tym wydarzeniu nastąpiła druga manifestacja, natomiast to już inna historia, o której opowiedziałem tutaj.

Zobaczy również to

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy

Anonimowy 30 kwietnia, 2015 - 4:45 pm

Może spróbowałbyś hipnozy regresywnej? Wartoby było cofnąć się do poprzednich wcieleń, by lepiej siebie poznać…

Odpowiedz
ReWulver 17 czerwca, 2015 - 11:36 pm

Już próbowałem kiedyś. Nie wiem czy hipnotyzer był do końca kompetentny, ale nic nie wskórałem. Mogę powiedzieć, że praktycznie w ogólnie nie popadłem w trans. W niedługim czasie będę miał okazję uczestniczyć w sesji psychodelicznej, więc może zobaczę jakie monstrum we mnie siedzi 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 21 października, 2014 - 12:07 am

Chcial bys skupil na nim uwage, odnalazl cie

Odpowiedz
mamoru007 15 września, 2014 - 2:52 pm

Motyw wyobcowania w znanej przestrzeni, przypomina tzw. "czynnik oz" pojawiający się w związku z zagadkowymi istotami różnego rodzaju:
http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/02/zwodnicze-bostwa-czynnik-oz.html

Inne opisy mówią jak w jasny dzień nagle w określonym miejscu na świadka spadała ogromna ciemność, nastąpiła nagła zmiana pogody itp. Tego rodzaju doświadczenia dzieją sie czestno w miejscach gdzie dochodzi do zatarcia granic pomiędzy różnymi światami – a istoty owe są swego rodzaju odźwiernymi:

http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2012/03/bramy-do-innych-swiatow-i-nietypowe.html

Niektórzy po prostu znikają w związku z nimi, i już nie wracają.

Odpowiedz
Anonimowy 24 sierpnia, 2014 - 8:25 pm

Bardzo ciekawa przygoda . Przeanalizuj jak byś się teraz zachował i wbij to sobie do podświadomości, by następnym razem być gotowy.

Odpowiedz