Wydarzyło się to w Madison (Stany Zjednoczone) w maju roku 2004.
Linda Godfrey, dziennikarka i pisarka, która praktycznie całe swoje życie poświęciła dwunożnym wilkom, opisała w swojej książce Hunting the American Werewolf (tłum. Polowanie na Amerykańskiego Wilkołaka) ciekawy przypadek spotkania pewnego księgarza z… wilkołakiem.
Zwykły człowiek, niezwykłe doświadczenie
W pewne pochmurne majowe popołudnie, Linda przemierzała Madison z koleżanką bez szczególnego celu. Zanosiło się na ulewę, więc wstąpiły do lokalnej księgarni z używanymi książkami. Po wstępnym zapoznaniu się z księgozbiorem i wybraniu kilku pozycji, Linda podeszła do kasy. Zawsze interesowało ją to, czy w danej księgarni oferują książki jej autorstwa, zapytała więc sprzedawcy o jedną ze swoich pozycji pt. Beast of Brey Road (Bestia z Brey Road). Jego reakcja była można powiedzieć nieadekwatna do zadanego pytania. Krew momentalnie odpłynęła z jego twarzy. Rozejrzał się dookoła i poprosił Lindę by zaczekała chwilkę, ponieważ bardzo chce z nią porozmawiać. Po jakimś czasie, kiedy obsłużył swoich klientów, podszedł do niej i opowiedział coś czego nigdy w życiu nie słyszała, a słyszała już wiele, wiele różnych dziwnych opowieści o spotkaniach z dwunożną bestią, wilkołakiem jak kto woli.
Zbliżający się do 30-tki sprzedawca, którego Linda nazwała na potrzeby książki Preston (zgodził się opublikować swoją opowieść, ale pozostał anonimowy) nie chciał dzielić się swoim doświadczeniem z innymi, bo dobrze wiedział, że zostanie potraktowany jak wariat. Dlatego też, tak bardzo zależało mu na tym by opowiedzieć o swoim przeżyciu z kimś kto to zrozumie i być może pomoże mu je wyjaśnić. Mówił, a Linda zapisywała każde jego słowo.
Tańcząc z wilkołakiem
Preston: Przede wszystkim, muszę powiedzieć, że nie jestem szalony, ale widziałem to coś i nie wiem czym to coś było. Jestem absolwentem, obroniłem dwa licencjaty z nauk ścisłych, pracuję i nie jestem jakimś świrem. Nie zażywam narkotyków, nic z tych rzeczy. Nie miewam dziwnych doświadczeń, poza tym jednym, a skoro napisałaś tą książkę, być może powiesz mi co to mogło być. Wydarzyło się to jednej nocy, w zeszłym tygodniu.
Linda: Gdzie?
Preston: Nieopodal domu mojej ex, który znajduje się na przesmyku (tłum. pas lądu pomiędzy dwoma jeziorami w Madison). Byłem tam, ponieważ chciałem jakoś posklejać na nowo nasz związek do kupy. Miałem nadzieję zostać tam na noc, ale kiedy leżeliśmy w łóżku, nagle poczułem potrzebę wyjścia stamtąd i pójścia na spacer. Moja ex nie była tym zachwycona i nie zrozumiała moich pobudek, dlatego zatrzasnęła za mną drzwi.
Zresztą nieważne. Chodziłem sobie po okolicy, kiedy zobaczyłem coś co wyglądało początkowo jak człowiek, mężczyzna, który próbuje chodzić na czworaka. Nie chodził on jednak na czworaka tak jak robi to normalny człowiek. To było bardzo dziwne. Myślałem, że jest to prawdopodobnie jakiś wariat, więc zacząłem się oddalać, i wtedy zaczął się zmieniać.
Linda: Zmieniać?
Preston: Tak, wiem, myślisz na pewno, że to jakieś wariactwo. Ale nagle przemienił się w ogromnego psa, czy coś w tym rodzaju. I wtedy zaczął poruszać swoimi nogami naprawdę bardzo szybko. Coś do czego mógłbym to porównać to osoba, która tańczy breakdance, kiedy wymachuje i kopie w powietrzu swoimi nogami. Stałem tam i próbowałem jakoś to pozbierać do kupy, cokolwiek z tego zrozumieć, zastanawiałem się czy mogą to być dwa kopulujące ze sobą psy. Jedyny jednak sposób, w jaki mogę opisać to co widziałem, to że to coś… morfowało, a kiedy skończyło, odwróciło się i spojrzało na mnie. Miało ciało porośnięte ciemną sierścią oraz tak jakby głowę i twarz goryla.
Linda: Bałeś się? Co wtedy zrobiłeś?
Preston: Ta ulica nie była jakoś specjalnie odizolowana. Podczas tego całego procesu samochody przejeżdżały w niedalekiej odległości od stworzenia, ale czułem, że to coś w ogóle nie obawia się samochodów, czy też mnie. Byłem jakieś niecałe 20 metrów od niego, do tego jeszcze dochodzą światła uliczne, więc widziałem wszystko bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć, że się bałem. Nie wiedziałem czy to coś chciało mnie skrzywdzić czy też nie i co może zaraz zrobić to stworzenie, więc szybko oddaliłem się stamtąd. Wróciłem do domu mojej ex. Stałem tam i dzwoniłem w środku nocy, aż wreszcie mnie wpuściła. Kiedy zobaczyła mnie przed drzwiami, powiedziała, że wyglądam jak śmierć.
Twarz Prestona w trakcie opowiadania tej historii była trupio blada, a jego wzrok przypominał jak to napisała Linda, wzrok skrzywdzonego drozda. Widać było, że czuje się tym wszystkim bardzo zażenowany, ale jednocześnie odczuwa sporą ulgę, że w końcu mógł z siebie to wyrzucić.
Przypadek przemiany
Wyżej opisany przypadek jest wyjątkowy pod wieloma względami. Po pierwsze Linda nigdy wcześniej nie spotkała kogoś, kto był świadkiem fizycznej przemiany człowieka w zwierzę. Najczęściej świadkowie opisywali bestię z wilczą, lub psią głową, która robiła to i tamto, głównie rzeczy, które raczej nie mają cech nadnaturalnych (nie licząc faktu, że był to wilk na dwóch łapach). Domniemanie, że to co widzieli było wilkołakiem wywodziło się z tego, że świadkowie nie potrafili porównać tego stworzenia do czegokolwiek innego. Często również dochodził tutaj czynnik wiary. I tak chrześcijanie tłumaczyli obecność takiego stworzenia ingerencją szatana, lub demonów, Indianie wierzyli, że był to jeden ze zwierzęcych duchów natury, wyznawcy New Age twierdzili, że jest to fizyczna manifestacja myśli, lub pewnego rodzaju duchy ziemi.
Jednakże Preston nie musiał niczego sobie dopowiadać i interpretować tego co widział pod kątem swojej wiary. Był naocznym świadkiem fizycznej przemiany człowieka w zwierzę. To natomiast może stanowić (a przynajmniej dla Prestona stanowi) doświadczalny dowód na to, że te stworzenia nie należą do nieznanego nam jeszcze gatunku zwierząt, a są czymś nadnaturalnym. Prawda jak to często się okazuje może być dziwniejsza od fikcji.
Po drugie do wydarzenia doszło w Madison, mieście, które jest przepełnione ludźmi. Przeważnie do spotkań z tego typu stworzeniami dochodzi na terenach słabo zurbanizowanych, odseparowanych i najczęściej gęsto zalesionych. W każdym razie na pewno nie w środku miasta, przy jednej z ruchliwych, dobrze oświetlonych ulic.
Po trzecie…. wilkołak tańczący breakdance? Nie uważacie, że to jest zbyt dziwne?
Wytłumaczeń tej historii może być sporo, poczynając od dużego psa, który dzięki zwykłej grze świateł wydawał się w oczach rozdygotanego emocjonalnie Prestona człowiekiem zmieniającym się w potwora, poprzez małpę, która uciekła z lokalnego zoo, a kończąc na nieco bardziej „dziwnych” wyjaśnieniach, jak rzeczywista przemiana człowieka w bestię. Skoro jednak jesteśmy na tym pochrzanionym blogu to spróbujmy skupić się na ostatniej możliwości.
LSD, poganie i trip z wilkołakiem
LSD jest środkiem psychodelicznym (nie mylić z halucynogenem) zmieniającym percepcję postrzegania rzeczywistości, w zależności od danej osoby, która bierze specyfik, jak również sytuacji, miejsca itp. Co ciekawe, jednych może wrzucić w wir nieprzyjemnych doświadczeń, wręcz traumatycznych, innych może natomiast obdarzyć błogostanem, wspaniałą euforią i miłością do świata. Na każdego praktycznie działa inaczej. Dlaczego? Według Stanislava Grofa, czeskiego psychiatry, który poświęcił swoje życie badaniu wpływu psychodelików na ludzi, substancje te działają jak katalizatory pewnych nieświadomych procesów wewnętrznych, uwalniają to co drzemie głęboko w nieświadomości jednostki, a także nieświadomości zbiorowej. Jednym słowem to co kryje się w głębi ludzkiej natury pod wpływem psychodelików wyłazi na powierzchnię, a czasem to coś jest naprawdę przerażające. Co to ma wspólnego z naszym tańczącym breakdance wilkołakiem?
Otóż tak się przypadkiem złożyło, że Linda w dniu, w którym odbyła ową interesującą pogawędkę z księgarzem Prestonem, kupiła dokładnie w tej samej księgarni książkę pt. The Eagle’s Quest: A Physicist Finds the Scientific Truth at the Heart of the Shamanic World autorstwa Freda Alana Wolfa. W tej oto książce autor opisuje pewien ciekawy przypadek, który został zaobserwowany przez jednego z jego znajomych, Chrisa Halla, badacza szamanizmu.
„Chris powiedział mi, że uczestniczył w wydarzeniu, podczas którego dokonała się rzeczywista fizyczna przemiana. Zostało to zaobserwowane na wzgórzu nieopodal Brighton (przyp. tłum. Anglia), w lutym 1988. Ktoś, kto był mocno zaangażowany w neopoganizm wziął dawkę LSD, po czym zaczął przemieniać się w czteronożne zwierzę.
Inni zgromadzeni również to widzieli, wszyscy byli co do tego zgodni. Chris nie potrafił opisać w jakie zwierzę przeobraził się ten człowiek. Dla niego była to swego rodzaju mityczna bestia.”
Madison jest znane z wolnomyślicielstwa, zlepku różnych religii czy też kultur. Jest to miasto, w którym człowiek mógłby się przemienić w wilka na środku ulicy i w sumie nie za bardzo zwróciłby na siebie uwagę. Idealne miejsce dla wszelkiego rodzaju dziwaków, szamanów czy też… wilkołaków. Czy Preston widział zatem kogoś zaangażowanego w starą animalistyczną, pogańską religię i dzięki działaniu psychodelików przeszedł przemianę w bestię, która drzemała ukryta głęboko w jego nieświadomości? Zapewne wytłumaczenie jest znacznie mniej zawiłe.
Źródło
Hunting the American Werewolf, Linda Godfrey
4 komentarze
Super blog, zaglądasz tu jeszcze? Pozdrawiam
ReWulver, jesteś tam, czy nie:)?
Jestem
Kurcze, szkoda ze tak pozno ale dopiero teraz zauwazylem ze nowy post jest. Fajnie ze cos dodales. Powodzenia w dalszej pracy!